Archiwum styczeń 2008


A teraz wkońcu...o mnie...
31 stycznia 2008, 01:14
Mam napisać coś o sobie...hmm...a co ja wogóle wiem o sobie?...Wiem tyle,że nie mam przyjaciół,których bardzo mi brakuje...Potrzebuje teraz kogoś...Wiem jeszcze że mam cholernego pecha w życiu.Że jestem brzydka,głupia,wkurzająca,beznadziejna...Nie chodze na imprezy...O dyskotekach nie powiem bo w tamtym roku jak byłam i zobaczyłam faceta który bardzo mi sie podobał że tańczył z inną a mnie nawet nie zaóważał przestałam chodzić  na dyskoteki.Pomimo że on wyszedł z gimna. Jestem pojebana...Stuknięta...A z dobrych rzeczy o mnie wiem tyle,że lubie ryzuko,adrenaline,sport,muzyke. Ale wróćmy do poprzedniej rozmowy. Ciągle mam doła...naprzykład teraz...Cos jeszcze? hmm...lubie sobie czasem papierosa zapalić ale czasem...tylko jakoś ciągnie mnie żeby trawki spróbować ale nie mam skąd wziąść chociaż jest od kogo ale nie wiem czy naprawde tego chce...NIe cierpie siebie jestem beznadziejna,nudna. Głupia! Nudna! Fuj! brzydze się sobą! Teraz sobie uświadomiłam dlaczego łukasz i Rafał olewają mnie! Uświadomiłam sobie tez dlaczego nie mam nikogo bliskiego! Kto by chciał słuchać tego! Kto by chciał mnie znać? Czasami myśle,że nie mam po co żyć! A może nie jestem taka zła jak pisze?...Nie wiem musiałby ktos sprawdzić ale czy opłaca się ryzykować? Jak by się znalazła taka osoba to zostawić GyGy w komentarzu ale wątpie...Przecież nudna jestem jak cholera.Takie głupoty piepsze na tym blogu że nie wiem czy wogóle jest jakaś jedna osoba która to czyta...Ale jak juz ktoś to czyta to dzięki że poświęcasz kilka minut żeby przeczytać te głupoty...Może i głupoty ale niestety prawdziwe...ten blog prowadze na faktach.No więc jeszcze raz dzięki i zostaw komenta prosze żebym wiedziała że Ktoś to czyta. Że nie pisze na marne.Chociaż pisze dla siebie...No ale...
Noł sens:( :'(
31 stycznia 2008, 00:58

Dawno nie pisałam,ale po tym jak dowiedziałam się o Łukaszu prawdy a przy okazji o Rafale zamknęłam się w sobie...Sięgnęłam po książki,zainteresowałam się poezją...Przy kompie mało co siedziałam...Straciłam wiare we wszystko...Mam dość wszystkego.Te ciągłe ich kłamstwa,olewka,szlabany ze strony starych....Wogóle nie mam ochoty na nic.Straciłam sens życia.Jeszcze jak był Łukasz to wierzyłam,ze mam dla kogo żyć,istnieć...A teraz?...Dowiedziałam się wiele,aż za wiele...Kim był Rafał, co się działo z Łukaszem...Nie moge napisać bo to nie powinno nikogo obchodzić,uszanujcie prosze....Łukasz miał od jakiegoś czasu dziewczyne inną oczywiście...Rafał miał cały czas dziewczyne...Oszukiwał moją siostre...Ona dała sobie spokuj z nim...a ja?... mi ciągle zależy...nie tylko na Łukaszu ale także na Rafale...Co ja w nich widze? czy ja mam klapki na oczach że nie widze że oni mają mnie dość?...Jestem głupia...Nienawidze siebie...Ale o sobie to w innej notatce...byc moze w następnej.

Mój jeden z ulubionych wierszy:

Straciłam Jego,

NIe ma już NAS

Chcę wszystko naprawić i cofnąć czas

Nie popełniać błedów

szczęśliwą być

To juz nie wróci!

Nie ma co kryć!

czekam tylko na ten dzień...

gdy teraz los odwróci się,aż wyrok Śmierci da mi Bóg

pierwszy będzie mój ruch.

 

Lubie ten wiersz ale dlaczego?...Nie wiem...Rafał nie wie że siostra powiedziała mi o zdradzie Łukasza i że on idzie z NIĄ...Łukasz też myśli że ja nie wiem...rafał zapytał sie mnie czy Kocham jeszcze Łukasza...Napisałam,że TAK bo to prawda...on odpisał AHA...zapytałam czemu pyta a on że tylko tak nie dawałam za wygraną chciałam żeby mi to napisał ale powiedział że Łukasz musi mi to powiedzieć/napisać...ale jakos nie mam okazji nawet z Łukaszem popisać...nie mam z nim kontaktów..Szczerze? Dupek z niego! ale dalej go.....Kocham....:( jak on mi to mógł zrobic?...Poczekam na jego wyjaśnienia...

Data która będzie trudno zapomnieć...:(...
24 stycznia 2008, 17:07

Dziś 24.01.2008r.... Urodziny Łukasza. ale to szczerze mówiąc nie jest najlepszy dzień.wczoraj około24 ażdo późna moja siora rozmawiała na czacie z Rafałem...dziś Rano dowiedziałam sie czegoś co mną bardzo wstrząsnęło. Powiedziała mi że Łukasz znalazł sobie dziewczyne...nie mnie - inną. Myślałam że umre na zawał. Nie mogłam się w szkole skupic cały czas słysze jego głos, widze go i nadal pamiętam co mi pisał...Uwierzyłam mu, ufałam jak nikomu innemu. Zburzył całe moje zaufanie. Mówił mi że boi sie że go dziewczyna zostawi. ja bym tego nie zrobiła. on to zrobił. zostawił mnie. Będzie ciężko mi się pozbierać. "Co mam robić? Krzyczeć? Płakać? Nie potrafie. NIe potrafie robic tego co chce..." jakbym dziś w szkole nie była to wyła bym w poduszke...Tak mu zaufałam że nie wiem czy kiedykolwiek komukolwiek będę w stanie tak zaufać jak jemu a on po prostu mnie zdradził. może lepiej?...może nie byłam taka jaką by chciał?...Nigdy nie zostawiłam faceta mimo ze on był drugim...ten pierwszy zostawił mnie bez żadnego wytłumaczenia,pogodziłam się z tym, a teraz Łukasz...ciężko mi...nic bym nie powiedziała gdybym go zdradziła. mimo że podoba mi się Piotrek to i tak nic nie świadczy o zdradzie. bo nawet nie umiem zagadać do Piotrka. Krępuje się. nie jestem taka odważna za jaką się uważam.musze sie teraz pogodzic o stracie Łukasza...musze zagadać do piotrka...albo nie..."Zawsze byłem sam i nie chce żadnych zmian...bo ich się poprostu boję..." słowa piosenki...Piotrek i tak by mnie nie chciał. wiem to.nikt mnie już nie chce zostawiają mnie..."Kiedy wszystko zaczyna się walić,najlepszą rzeczą jest PRZETRZYMAĆ!" ale czy mi się uda przetrzymać?... NIe...nie uda mi sie. za dużo upadków jest w moim życiu.za dużo sie dzieje.Łukasz mnie zostawił choć niby ytrzymał ze mną miesiąc i 6 dni. tylko...

"Jest ktoś,co mi skrzydła rozwija i ktoś kto mi skrzydła pęta;jest ktoś,co mi oczy zakrywa i ktoś,co światło ciska;jest jakaś ręka święta i jest dłoń inna,przeklęta;jest Szczęście,co się ze mną mija i Nieszczęście,które mnie tuli..."

moja,siorki,Rafała i Łukasza miała być piosenka ta: "Kiedy z serca płyną słowa uderzając z wielką mocą. krążac blisko wśrót nas ot tak dając chętnym szczere złoto...       I dlatego lubie mówić z Tobą. I dlatego lubie mówić z Tobą...     Każdy mysli to co myśli,myśli sobie moja głowa  może wkońcu mi się uda wypowiedzieć krótkie słowa... I dlatego lubie mówić z Tobą.I dlatego lubie mówić z Tobą..."

nie toleruje tego!
21 stycznia 2008, 23:40

Nie toleruje tego jak nie wiadomo za co ktoś jest obrażany,poniżany... np. jak różne subkultury. wiele osób nie cierpi emo...a co oni im zrobili? maja swój styl lubią go to ich sprawa a nie kogos komu to się nie podoba.mi tam nie przeszkadzają nawet lubie emo boyów...podobają mi się. ale to nie znaczy że inni są gorsi. ja nie tylko emo lubie (ja emo nie jestem) lubie też metali, chłopaków z długimi włosami, ale zwykłych gostków też lubie:) co komu przeszkadza jaki ktoś inny jest? znam wielu ludzi którym sie takie rzeczy nie podobaja...ja szczególnie nie cierpie koloru różowego, princessek i ogółem barbi. ale to nie  znaczy że ja wyzywam tych ludzi od nie wiadomo kogo przez to jacy są. to ich wybór nie mój. ja mam własny styl i własne zdanie. mnie nie obchodzi mnie kim są. chociaz szczerze powiem że za bardzo nie mam znajomości z tych regionów XD. moim jednym ulubionym zajęciem jest siedzenie na necie, szczególnie czacie i lubie gadac tam z ludzmi podobnymi do mnie. choc szczerze powiem że trudno takich ludzi znajść:P ale ktos sie na pewno znajdzie:D ostatnio poznałam dziewczyne łeee co za potwór cały czas do mnie "skarbie to skarbie tamto" myśle że jakaś lesba :D:D ale nie wiem czy  serio jest. ale jeszcze dobrze sie nie zakumplowałysmy a ona uważała mnie za przyjaciółke...głupie to i chore. ale po jakimś czasie zaówazyłam ze ona wszystkich znajomych mi zabiera :/ na fotka.pl na moim koncie ze znajomych zabrała mi większa połowe znajomych...wszystkim pisała to samo "skarbie to skarbie tamto" wszyscy mieli jej dość:/ ale wkońcu urwałam z nią kontakt troche za ostro ale jakoś się udało choć dalej nie chciała się odczepić i dodam że ona chciała mnie wziąść do kina...nie wiem co myśleć...ja czegoś takiego nie tolerowłam, nie toleruje, i tolerowac nie będe!!

Ciągłe ograniczenia...
20 stycznia 2008, 15:07

Ehh te ciągłe ograniczenia...dziś znów zakaz kompa ale jakoś weszłam na niego...ale starsi nie wiedzą..ale zanim zrobili mi szlaban była awantura oczywiście a podczas niej dostałam w pysk od starszej bo jakby inaczej tylko ja zawsze dostaje moja "kochana" siora nigdy nie oberwała od nich choć jest ode mnie starsza o rok! zakazu nigdy nie ma... to niesprawiedliwa jest! koma tez mi zabierali do czasu gdy założyli neta. teraz strasza ze kompa mi z pokoju wezmą.. hehe... ci starzy...ale oni maja pomysły...ehh żal...dziś coś mam świetny humor...wczoraj wysłałam esa do Rafał po tym bicie..."Tu andzia. i co z tym kompem? dałes sobie z nami juz spokój?" to jego treść...odpisał po 20 minutach..."nie myślcie że nas tak łatwo sie pozbędziecie a komputera jeszcze nie mam. bede miał w poniedziałek ale nie wiem kiedy. właśnie siedzimy (chodziło mu o Łukasza) i rozmawiamy o was. tęsknimy bardzo za wami" a to treśc jego esa odpisałam: "a Łukasz nie ma laptopa?" i już nie odpisał więcej. to jest już żałosne ale co tam. a starzy robili mi jeszcze lepsze zakazy heh nie pószczali na dyskoteki, nie pozwalali robic imprezy urodzinowej (to w tamtym roku)...żałosne co nie? a teraz wogóle przestałam chodzić na dyski. na złość im. mają jednego zakazu mniej. a o imorezie nie wspominam. mam ich w dOOpie O! sami będą coś chcieć pierwsi i jeszcze kasy mi nie chcą dawać co za potwory! aaaa!! a przecież sami mówili że nic mi nie kupią tylko kase dadzą a teraz ani nie kupują ani kasy nie dają. hehe żałosne...aaaa jakoś mi się spać chce...ide się położyć....

Nie potrafie dogadać sie z nikim...
19 stycznia 2008, 22:27
Dziś pokłuciłam się ze starszą, babcią, siorą a ze starszym to juz od wigilii sie nie odzywam. po prostu nie umiem się z nimi dogadać. juz lepiej sie dogaduję z obcymi...np. na czacie. to jest dużo łatwiejsze choć ich nie znam. kurde ja nawet teraz tak myśle i nawet siebie dobrze nie znam. co chwile cos odkrywam, czegoś się ucze a co dopiero o starszej albo o kimś innym?...Dzis miałam jakiś napad agresywności. Byłam strasznie agresywna miałam ochote ich wszystkich jakby to powiedziec łagodnie...hmmm.... roztrzaskac o! roztrzaskać! a przy okazji siebie...a skąd ta agresja się we mnie dziś wzięła i to jeszcze taka to nie wiem...może za długo ją w sobie tłumiłam?..aż w końcu nie wytrzymałam?... nie wiem ja nic nie wiem...co sie ze mną dzieje? dlaczego jestem taka...dziwna...? nie umiem z niczym sobie poradzić...jestem taka bezradna...nie potrafie sobie pomóc...nie potrafie pomóc innym...jak widać nic nie potrafie...chce się zmienić ale nie potrafie...chce się dogadywać normalnie z kazdym a nie na każdym kroku się kłucić...nie mam juz siły na dalszy ciąg tego wszystkiego...tylko co mi pozostaje to muza, jakieś książki oparte na faktach tylko już nie mam pomysłów nha nowe bo nie znam tytułów ani autorów...ale moja ulubioną książką opartą na faktach jest "Pamiętnik Narkomanki" Barbary Rosiek. czytałam ją ze sto razy i zawsze jakaś łza mi leci gdy czytam że akurat w dzień 3 maja (kurde moje urodziny) umiera Marzena...ale trafiła ze w moje urodziny...To piękna książka jak dla mnie...a jak ktos inny o niej sądzi to juz nie moja sprawa...a na chwile zmieniając całkiem temat no więc chce poinformować że łaskawie Rafał przesłał mojej siorce bita a później mi. tem bit to było coś w stylu: "jestem i jeszcze żyje  i masz mnie nie zdradzać..." przynajmniej ja tak to odebrałam i moja siora podobnie. nie wiem co on sobie myśli...czy on jajca sobie robi czy co?!... i teraz juz cisza...a już myślałyśmy z siorą że zapomniemy o nich o Rafale i Łukaszu a tu wszystko Rafał zepsuł puszczając bita...dobra wracam do tamtego tematu bo po co sobie humor psuć? no więc lubie też książke: " My Dzieci Z Dworca Zoo" a co ja tak wogóle do książek przeszłam? rozmarzyłam się i tyle tak lubie te książki że teraz rozum mi odebrało...i jeszcze ten bit od Rafała...Całkiem zbiło mnie z normalnego myślenia...nic juz na razie nie napisze bo nie mam łba juz. ide spać... dobranoc o!
zmieniłam się dużo...
18 stycznia 2008, 22:37

Oi zmieniłam się dużo,zmieniłam... Dawniej byłam inna...Może lepsza dla innych ale teraz jestem lepsza dla siebie...Teraz jestem odważniejsza a dawniej cicha jak mysz...Co mnie zmieniło?... Nie wiem może ta cała moja sytuacja?... Nie wiem... Dawniej w szkole byłam średnią uczennicą bo nigdy nie byłam kujonką, a teraz?... Teraz jestem słaba...bardzo może to dla mnie dobre nie jest no alw sie zmieniłam. Właśnie wczoraj dostałam pierwszą w moim życiu uwage (!) treści jej nie znam ale wiem za co ona była. a była za to że nie zostałam po lekcjach poukładać krzeseł....tak jakby sami za soba nie umieli...bleee...ale dobra mogłam zostać ale miałam autobus i mógł mi odjechać a wtedy ile...ok 15 km na nogach?... no zlitujcie się ale ja nie mam sił na chodzenie na nogach tyle km...a w szkole jeszcze doszedł mi mundurek (!) i kamery w szkole którego nie cierpie!!! A tak zmieniajac temat dziś z Łukaszem mamy pierwszą rocznice...już miesiąc a jego dalej nie ma...miesiąc "razem" a on od 15 dni sie nie odzywa...i już nie wiem co robic zerwać czy chodzić?... dziś zrobiłam wróżbę :P i powiedziałam sobie że jeżeli wyjdzie od 0% do 54% zrywam , jeżeli 55% do 76& jeszcze na jakis czas zostaje z nim a jak 77% do 100% zostaje zx nim... ale wyszło 24% ale wróżba nic nie daje. wróżby prawdy nie mówią choć czasem wierze przyznaje się ale w ta nie specjalnie...i już sama nie wiem co robić...powiedziałam wszystko koleżance z ławki w szkole i spytałam co mam robić a ona zapytała: "kochasz go?" i ja juz na to pytanie nie umiałam odpowiedzieć...nie wiem czemu...zawsze odpowiadałam zdecydowanie "TAAAAAK!!!" a teraz nie umiałam...czyżbym już go nie kochała? nie wiem sama teraz zadaje to pytanie i dalej nie umiem odpowiedziec na nie...a czy on mnie kocha?... też nie wiem... może tez go gnębi to pytanie?... ja nic nie wiem od 15 dni nie ma kontaktu z nim... przynajmniej ja nie mam...a tak kiedyś mówił ze mnie kocha ze mu zależy...Boże jeżeli to jajca były to ale jestem naiwna! a jeżeli nie?... ciągle gnebi mnie tysiąc pytan na które nie znam odpowiedzi...dobra wracam do poprzedniego tematu bo zaraz doła złapie...no wiec w szkole w tym roku a dokładnie w sobote tydzień temu miałam zawody w tenisa stołowego. już turniej gminny ale do powiatowego się już nie dostałam :P odpadłam od razu tak jak moja koleżanka z klasy :P ale dobre i gminne bo ja pierwszy raz mam takie osiągnięcie :P PIERWSZY!!!!!! Aaaaaa! JUPI!!! ale w szkole nie tylko spotykają mnie przyjemności... ale nic z tego juz sobie nie będę robić mam ich w dOOpie o! moje życie moją sprawa! ale nie wiem dlaczego tak optymistycznie troche mysle nigdy tak nie myślałam. (???) a co tam i tak jest lepiej :D XD ha!

:((((
17 stycznia 2008, 14:58
Szkoła jest dla mnie przekleństwem...już drugi rok w gimnazjum i drugi rok poniżania...za to że wyróżniam się od nich za to że jestem troche inna od nich wszystkich...ledwie to wszystko wytrzymuje, już nawet troche przywykłam do tego, że jestem tzw. "kozłem ofiarnym" (?) ale dlaczego akurat ja? i dlaczego to trwa tak długo?... byc może długo to nie potrwa...ale mam nadzieje, że to tylko gadanie moje...jestem silna choć słaba...a czy ja dużo wymagam? ja chce tylko spokojnie żyć, chodzić do szkoły i nawet sie uczyć...ale sie tak nie da...ciągły strach przed nowymi wyzwiskami, przezwiskami i historyjkami...tak dłużej byc  nie może. musze znaleść odwage i powiedziec im co o tym myśle, ale już dawno chciałam to zrobić ale nie mam odwagi stawić się im...Tylko to jest bardzo trudne, bardzo trudno jest tak żyć, wiem  ze jest wiele osób z podobnym problemem i tylko takie osoby potrafią to zrozumieć... inni przyłączą się do nich...będą razem z nimi maltretować psychicznie a nawet fizycznie (!!!!) innych... każdy żyje przeciez własnym życiem, każdy ma prawo do swoich spraw, do włąsnego stylu bycia, własnych poglądów, i własnego zdania. nikt nie ma prawa tego zabraniać! choć życie przyprowadza wiele niespodzianek...nawet nie mogę uwierzyc że gdzieś to wszystko o sobie napisałam. nikt nie wie tyle co pisze w tym blogu(aaa!) chociaż jestem zadowolona z tego że mogę o sobie gdzieś opowiedziec. nikt nie wie o mnie duzo. tylko tyle ile powinni wiedzieć.a wracając do Łukasza i do Rafała (kolega Łukasza, chłopak z neta mojej siory) dalej sie nie odezwali. chociaż wczoraj Rafał był na necie. nie dał znać... ale nie o nich miałam pisać. miałam o sobie napisać. nie zdradze imienia, nazwiska i wieku, nic z tych rzeczy. Ja mam pecha. zawsze go miałam. "zczęście omija mnie a nieszczęście mnie tyli..." - to prawda...
Kogo wybrać?...
16 stycznia 2008, 21:16
Pomimo że mam "chłopaka" którego poznałam przez neta...nigdy sie nie spotkalismy ale planujemy...podoba mi się inny...Piotrek z mojej szkoły o rok starszy...on to wie że mi się podoba i na każdej przerwie poatrzy się na mnie...troche mi głupio, no ale...tylko że my osobiscie się nie znamy a ja nie mam odwagi do niego zagadać...chociaż nie wiem czy to nie jest zły pomysł chociaż ę z Łukaszem coś się pogorszyło...nie odzywa się od 2 tygodni...nie wiem co robić...nie wiem komu mam to wszystko powiedziec dlatego pisze tego bloga...żeby wszystko napisać co leży mi na sercu i wszystko co złe...wszystko!...no więc nie mam pojęcia co robić...czy zagdadać (TYLO JAK?!?!?!) do Piotrka a Łukasza sobie odpuścić czy może na odwrót? nie wiem...!... kurde jak bym miała bliską bardzo przyjaciółke...mogła by ona mi doradzić ale niestety...nie potrafie drugi raz zaufać...bo boje się że stanie się tak samo...nie potrafie choć bym chciała bardzo i próbuje cały czas...próbuje uwierzyć że tamto nie istniało i ufać...ale tak się nie da...dziwne zawsze to co ZŁE sie pamięta nawet jakby sie chciało zapomnięć ale to co DOBRE się zapomina nawet jakby się chciało pamiętać...to takie skomplikowane...takie dołujące...tak trudno jest stracic przyjaciela a potem podnosić się...tak się nie da...jak juz raz upadniesz później będziesz zawsze upadał...będzie craz trudniej sie podnosić...coraz mniej sił by podejmować kolejne próby aż wkońcu całkiem ich braknie a wtedy...wtedy będziesz zdolny do popełnienia największego błędu w życiu...samobójstwa...samobójstwo tchórzostwo czy odwaga?... moim zdaniem tchórzostwo bo chcesz uciec od problemów od wszystkiego...choć często mam takie myśli ale jakoś wytrzymuje...choć nie wiem jak tak długo jeszcze pociągnę...ale wracając do pytania "kogo wybrać...?" Piotrka czy Łukasza?... Boże pomóż mi tą decyzje podjąć...ja sama nie potrafie...nie potrafie sobie pomóć...nie wiem kogo wole...to trudne...daj mi jakiś znak co robić...błagam w Tobie jedyna nadzieja...
Można tak dalej żyć?...
15 stycznia 2008, 22:11

Rok tenu straciłam przyjaciółkę przez swoją głupotę...od tego czasu nikomu nie ufam...od tego czasu nie mam nikogo bliskiego któremu mogłabym powiedzieć wszystko...wypłakać się kiedy potrzeba...pochwalić się sukcesami...zdradzic największy swój błąd w życiu...nie mam nikogo takiego...coraz bardzej takiej osoby mi brakuje...takiej osoby która mnie zrozumie, nie wyśmieje się, nie rozgada, nie będzie na mój temat puszczać plotek...strasznie odczówam teraz brak tak bliskiej osoby. Przez to właśnie mam teraz największe doły jakie kiedykolwiek łapałam...kurde dlaczego to takie skomplikowane?... jeszcze mój "chłopak" od dwóch tygodni się nie odzywa...wszystko się ode mnie odwróciło...wszystko stanęło przeciwko mnie...ale co ja źle zrobiłam?...to nie moja wina że życie jest takie trudne...czy to ma dalszy sens bez bliskiej osoby?...bez przyjaciela?...czy ja kiedykolwiem zaufam komuś na nowo?...tego nikt nie wie...nawet ja tego nie wiem.."potrzeba wielu lat by odnaleść prawdziwego przyjaciela ale wystarczy tylko chwila by go stracić..." to są święte słowa...teraz sie o tym przekonałam. "jedna minuta smutku zabiera Ci 60 sekund radości" to też prawda...czy to ma jakiś sens dalszy? ja uważam że go nie ma... ale czy jest ktoś kto uważa całkiem inaczej niż ja?... napewno jest wiele takich osób ale ja nie znam ich...chciałabym miec taki optynizm jak oni....lecz mi go brak...nigdy nie przypuszczałam że kiedykolwiek będę aż tak cierpieć...tak że czasem odechce mi się żyć...tych momentów było wiele ale jakoś coś lub ktoś mnie powstrzymywał...wołał: "STOP! CO TY ROBISZ? TAK SZYBKO SIĘ PODDAJESZ?" i jakoś jeszcze jestem tu...może jeszcze los zmieni swój bieg i da mi jakąś nadzieje...którą dawno straciłam...razem z moją byłą przyjaciółką...to ona wystawiła mnie do wiatru pozotawiając mnie na lodzie. moja nadzieja równiez poszła w jej ślady...i jak tu człowieku byc normalny psychicznie?...

"Yesterday,all my trubles

seemed do for away,

Now it looks as  thought they're

here to stay,

Oh,I beelieve in yesterday..."

"Wczoraj zdawało soe,że troski poszły precz

Dzisiaj wygląda,że stale

mam je mieć,

Oh,wierze w miniony czas..."

WIerzyć czy nie?...
14 stycznia 2008, 22:01
Mój chłopak...Łukasz...poznaliśmy sie przez internet...zostalismy parą lecz jeszcze się nie spotkalismy w realu...ale planujmy...Od ok 2 tygodni go nie widziałam i nie rozmmawialiśmy...Tłumaczył wcześniej że go nie będzie bo brat zabiera mu  laptopa...i nie da rady ze mną rozmawiać...koma tez nie ma...:( Jego kumpel Rafał ma zepsuty komputer...I nie mamy teraz od jakiś 2 tygodni kontaktu ze sobą. Ufać mu? Czy to ma dalej sens to wszystko?... nie wiem co mam teraz robić...czy wytłumaczyc mu że to nie ma sensu czy może kontynuować ten związek?...Codziennie rozmyślam co dalej robic ale nie znalazłam jeszcze dobrego rozwiązania...Ale jedno mnie dręczy...czy on mówi mi prawde czy moze mnie "zdradza"?...nie odzywa się...nie daje żadnego znku istnienia i pamięci o mnie...Jak bym chciała żeby ktoś mi doradził co robić dalej...żeby pomógł rozwiązac ten skomplikowany dla mnie problem...którego sama nie umiem rozwiązać...a może jednak on prawde mówi?...jest szczery jak na spowiedzi?...ale czy ufac mu?...a jeżeli mnie okłamuje?...Boże!!! juz sama nie wiem...!co robić?!...aaaaa!!! :(:(:(:(:(
Krok od śmierci?...
14 stycznia 2008, 14:20

14.01.2008r... dzień dla mnie nie zapomniany...Pierwszy w życiu wypadek samochodowy...Jechałam busem ze szczepienia przeciwko żółtaczce...Jechałam już do domu...a tu nagle tylko huk i trzęsienie...wpadliśmy busem do rowu...ale na szczęście nikomu nic się nie stało.Później dowiedziałam się że samochodem osobowym,który w nas wjechał prowadziła kobieta.Wszyscy byli przestraszeni ale ja jakoś w tym dniu byłam bardzo spokojna...nie bałam się,a nawet rąk z kieszeni nie wyjęłam żeby się przytrzymać.siedziałam i czekałam na to co miało się wydarzyć całkiem spokojna.niczym nie przejęłam się, nawet jeżeli był by to poważniejszy wypadek.Ale  na szczęście nikomu nic sie nie stało tylko bus został nieco poturbowany. Kierowca wyszedł sprawdzić szkody ale nic poważnego sie nie stało.Wtedy poczułam że mój Anioł Stróż naprawde nade mną czuwa razem z Bogiem ale Anioła Stróża wyjątkowo mocno poczułam że On jest...Nagle w Niego uwierzyłam.Uwierzyłam jak nigdy dotąd...Po wszystkim dojechałam do domu...ale nikomu nie opowiedziałam o moim Aniele Stróżu. NIkomu...i nie wiem czy komukolwiek powiem...zobaczy się jeszcze...Teraz siedze i rozmyślam co by było gdyby mój Anioł Stróż nagle wtedy mnie opuścił?...może mnie już by nie było?...może bym leżała w szpitalu?...albo może...nie wiem już sama....Ale Anioł Stróż mnie nie opóścił...był cały czas przy mnie. nagle poczułam jego obecność...poczułam że On naprawde istnieje....istnieje dla mnie...dla mnie - niedobrej, złośliwej i głupiej osoby...szczeże nie wiem czy taka jestem ale moim zdaniem niestety taka jestem...próbuje się zmienić,ale marnie mi to idzie...ale kiedys się uda....Dziś byłam....krok od śmierci?...