Najnowsze wpisy


;)
11 sierpnia 2009, 18:04

Coraz lepiej mi z różnych powodów a najbardziej przez to ze mój szwagierek kochany nie gniewa sie na mnie.. i oby tak pozostało do konca mych dni... Gram w kosza i nawet dobrze mi idzie, pisze me teksty, zatapiam sie w hip hop'ie i tkwie w nałogu petów.. choć od kilku dni nie sięgnęłam po zadnego papierosa czuje ze dlugo to nie potrwa..I jestem z siebie dumna,że spławiam powoli faceta ktory gada ze chce byc ze mną bo moze cos z tego bedzie a przy okazji pewnie mysli ze ja jakas latwa i mnie przeleci. ale ja nie pozwole na to.. ja nie z tych co oddaja sie kazdemu. kiedys mysle ze znajde kogoś odpowiedniego. takiego jak moj szwagierek ;*

Dość tego pisania bo on u mnie i siorki jest :D Może pójde tam do nich poprzeszkadzac im w spokojnym odpoczynku :D

Kocham Cie Dziadku i Rasteczko ;****

...
09 sierpnia 2009, 01:24

Dzień...Dzień ciut inny niż inne...Dziś wstałąm późno zyli o 13:30 ... W południe obok mojego domu przejechali kolarze..A ma depresja pogłębia się coraz bardzien.z minuty na minutę jest coraz gorzej...Mamuśka z tatą i siostrą pojechali do ciotki. a siostra do swojego męża przyszlego... A ja?..ja znow sama w domu..kisze sie jak ogórki w słoiku...czuję sie jak w pudełku z którego nie mogę wyjść bo nie ma do kogo...kieyd poznam jakiegoś ciekawego faceta?... kiedy znajdę przyjaciół z którymi bede spedzac wolny czas?... kiedy bedzie przy mnie osoba która pocieszy mnie w smutkach?.. bedzie sie cieszyc ze mną w radościach i sukcesach?... kiedy poznam co to jest prawdziwa miłość , przyjaźń?... Ehh...Depresja zjada mnie od środka... Dziś beczałam z błahych powodów takich jak naprzykład że matka do sklepu nie zdąży..albo że jestem głodna a nie mam smaku na to co jest w lodówce...Takie głupie sprawy a ja becze...jestem tego świadoma że potrzebuje pomocy jak najszybciej. samobójcze myśli też są coraz częściej choć dla mnie to samobójcy to tchórz choć i tak myśle o tym... jakis czas temu moj kolega wypadl z okna na 4 piętrze...wiec co wtedy przezywalam jak ryczalam i takie tam a co by bylo teraz z moją rodzina gdybym sie dopusciła takich czynów...? Boże pomóż mi teraz wypady z bliskimi dobrze by mi zrobily.. albo z facetem..ktorego teraz nie ma..tak tego pragne...

Kocham Cię Dziadku ;*

jakoś wychodzę na prostą...
06 sierpnia 2009, 13:11

Cześć przyjaciele ;D Jak ja dawno nie pisałam...a to może dlatego,że zapomniałam strony www i hasła. ale odnalazłam notes z danymi do mojego bloga. Jednak moje życie toczy sie dalej ale nie już tak jak dawniej. Skończyłąm teraz gimnazjum,a o dziwo w ostatniej klasie chyba w ogóle nikt nie mowił do mnie demon, jedynie w wakacje z "przyjaciółką" (jeśli można ją tak nazwać) się pokłuciłam i ona mnie tak nazwałą. Ale spłyneło to po mnie ;) A tak w ogóle to pisze texty HipHop, dawniej tylko słuchałąm teraz zaczęłam pisać. Pisze juz z rok moze więcej. A mam ich niewiele, nie wiem ile dokładnie ale około 20 może 15..nie wiem.. O mojej chorobie już napisałam. Ona trwa już ponad 3 lata. Kiedyś byłam u Dziadka na cmentarzu i od tego momentu nie wyrwałam nic. Widac już poprawe mimo że to tylko z jakieś 3 tygodnie może miesiąc nie pamiętam już tego. Ale ważne ze się trzymam. Ja byłam uzależniona od wyrywania..można tak powiedzieć ;P a teraz doszło kolejne uzależnienei..nikotyna..coraz częściej sięgam po papierosa..no bo teraz trzeba juz..pale od jakiś 3 lat...i to dziwne że dopiero teraz sie uzależniłam. nawet mój przyjaciel Dejwidek się też dziwił. Doszłam do wniosku,że po trawke nie warto sięgać i nie sięgnę nigdy. Niech zostanie tak jak jest,że jeszcze nie poczułam tego "lotu". Poznałąm takiego kochanego faceta ;) Dejwidka. Jest półgrekiem i półpolakiem. Jesteśmy przyjaciółmi. chociaż ostatnio muśle że mi się podoba ale nie chce pieprzyc tego co jest teraz między nami, nie chce zjebać tej przyjaźni,bo on potrzebuje dość długo czasu by zaprzekonałam się sama o tym...Z mym szwagrem nasze kontakty się zepsuły..I nie umiem juz z nim normalnie gadać. Jak on jest zamykam się w sobie..

Dejwidek jest w Grecji do końca wakacji ;* trzym się braciszku ;) do 4 września na twoich urodzinkach ;)

Kocham Cię Dziadku..o Tobie też pamiętam i bede pamiętała zawsze ;***

Wszystko toczy się inaczj...czasem lepiej...czasem...
14 sierpnia 2008, 00:38

Witajcie znowu Przyjaciele :) :*

Jednak jak widać nie usunełam bloga...szkoda mi go było...

Mieliście racje...wkońcu mnie jakeiś szczęście spotkało..siora ma fajnego faceta xD nazywa on mnie "szwagierka" to chyba jak narazie jeden lub drugi facet ktory mnie naprawde lubi. ma fajnego kolege marcina...ale z nim pewnie nic nie wyjdzie przez jedną mą głupote...ale co tam...teraz idzie trzecie gimnazjum...i znów przezwiska wyzwiska...wali mnie to juz. jestem inna juz. a o swojej chorobie powiedziałam Izie. Ona mą najlepszą przyjaciółką jest. wreszcie mogę komuś powiedzieć wszystko o mnie... pomogliście bardzo mi. jestem wam wdzięczna.

Do 15 kwietnia...
09 kwietnia 2008, 16:12
Do 15 kwietnia usówam ten blog. dzieki za wsparcie. Pozdro.Pa
Jak dawno nie pisałam:)
01 kwietnia 2008, 16:09
Witajcie:) Jak ja dawno nie pisałam:) hmm...jednak przegłosowało to zebym pisała dalej więc chyba będę pisała. No więc u mnie zaczyna sie już wiosna:) nO! nareszcie! tylko ze mam cholernego doła...próbuje jakoś wyjść z niego ale jak zaczynam po mały się wspinać i dochodze do połowy spadam znów na dno...i tak cały czas....A wreszcie dobra nowina otóż już kilka dni i nie straciłam ani jednego włosa! Łoł :) ciesze się ale żeby nie za wcześnie. Tricho jest straszne! Nie życzyłabym nawet największemy wrogowi mieć! W szkole jaest jak jest dziś dostałam dwa cele niestety z religii....ale dobre i to:) Jutro na biały marsz śladami Jana Pawła II ale mi się nie chce iść więc zostaje w domku ale modle się żeby była ładna pogoda...bo zrobiłam sobie skręta...choć nie wiem jaki on serio jest bo nie próbowałam. chce poczuć to w bani:) ale jak będzie brzydka pogoda to do dupy....Muszem jeszcze lekture czytać :/ głupia jak but ("latarnik")...kurde w tym roku jakoś spiepszyłam się...w tamtym na koniec roku miałam dyplom za najwięcej przeczytanych książek a w tym roku?...hahahahahaha lektury mi się czytać nie chce...:/ no ale trzeba będzie. musze jakieś lepsze złapać oceny z histy...najgorzej jest z histy :/ mam chyba prawie same pizdy i dopy...:/ jojojoj tczeba się brać za książeczki:) dobara ja kończe bo starą kumpele chyba zaprosze bo jest w okolicy :) pozdro
Co zrobic?...
29 marca 2008, 00:20
kurcze dawno nie pisałam...i chyba juz przestene pisać tego bloga...wolóle tak jakoś mi dziwnie. Pomóżcie mi podjąć decyzje czy dalej go pisac czy może już nie?...moim zdaniem to nie ma sensu a z drugiej strony jakis ma...ale nie wiem. prosze pomóżcie mi...
Wszystko się pogmatwało....
18 marca 2008, 21:16
aaaaaaa!!! Jestem chora...:( Mam angine... i po świętach ide do chirurga...:/ Bo wrasta mi paznokieć. Musze mieć operacje (?) Boje się...ale musze bo mam to już od jakiś 3 lat...ani buta ubrać bo boli...przeżuje może:) U mnie marniutko teraz...kilka dni przeleżałam w łóżku bo przez 3 dni miałam 39 stopni gorączki i nie można było jej zbić...troche lepiej się czuje ale nie najlepiej... ja idem sie przespać:) może jutro coś więcej napisze:) pozdro
bo tego mi brak...
12 marca 2008, 12:55
Teraz jest już ciepło...tak fajnie by było z przyjaciółką iść na jakąś impreze...ognisko...na spacer...ale ja nie mam z kim...tak mi z tym źle...cały czas modle się żebym kogoś poznała ciekawego jakąś moją przyjaciółkę...wiem że gdzieś taka jest...ale jeszcze nie jest czas żeby się poznać...przyjdzie czas to się spotkamy.ale mi jest teraz tak bardzo źle...chciałabym z kimś pogadać...nie wiem czemu nie mam bliskiej osoby...pewnie wiele osób które czytaja mojego bloga myśli "ale głupia.nienormalna.." czy coś takiego. byc może ale niech wiedzą że chce sie zmienic. dziś miałam piękny sen a zarazem zły...śniło mi się że poszłam do grupy znajomych starych..i tam była nowa dziewczyna.i palili coś. podeszłam do nich i powiedziałam żeby mi też dali jednego. ale pokazali na nową ipowiedzieli że ona ma. więc poszłam do niej i objęłam ją ręką i mówie żeby mi też dała. no i dała mi ale jeszcze powiedziała nie dotykaj mnie fuj.  ii zaczęła się oczepytać. ona wydawała się być fajna ale nie wiem czy napewno. ehh...ciężko jest...
Jakiś dziwny ten dzień...dzień 8 marca......
09 marca 2008, 00:59
Dziś był potwormy dla mnie dzień...Rano gdy wstałam miałam jechać na miasto z siostrą...ale ona pojechała ze starszą...nie wiem czemu ale mi tak strasznie zależało żeby z nią jechać...ubrałam się i pobiegłam na dół...ale tam była tylko 4-letnia siostrzyczka.więc zapytałam ją gdzie mama ona powiedziała że pojechała a ja ją zzapytałam czy z elą...ona powiedziała że tak...później zdziwiłam się że jest sama i pytam gdzie babcia a ona poszła na chwile na góre...kiedy babcia przyszłą - nie wiem jakąś minute później - wpadłam w szał...rozwalałam co się tylko dało, wyklinałam,płakałam, kłuciłam się z nią...juz prawie uderzyłam siostrzyczke ale nie zrobiłam tego...wyleciałam do swojego pokoju... siadłam i z płaczem mówiłam "musze się powiesić ja juz tak dłużej żyć nie moge...ciągle uciekają mi...dlaczego ja jestem na ostatnim planie?...musze to zrobić oni napewno nie będa żałwali..."...po chwili popatrzyłam na ręce...mam schowaną zyletke...raz pociełam się...teraz miałam zamiar kolejny raz...ale nie zrobiłam tego...nie wiem czemu cały czas płakałam...wkońcu gdy przestałam włączyłam kompa...miałam zamiar tak zrobić starszej na złość i już prawie nie pozamiawiałam jakiś pierdół na allegro...ale gdy przyjechały pokłuciłyśmy się ale za chwile wszystko było juz wporzątku...wieczorem  od wujka przyjechał starszy i dał mi...czekolade na dzień kobiet...uhuhuhu żeby się czasem nie zesrał...od ponad pół roku słowa do mnie nie powiedział a tu czekolada...hahaha śmieszne...później pościagałam kodeki do filmów bo mi nie szły i ściągłam pornosa kiedys zamiast komedii.teraz zauważyłam gdy zaczęłam oglądać...hahaah jak starzy zobaczą albo ciotka to będzie taka awantura hahaha ale mi to lata. później oglądłam film "My dzieci z dworca ZOO" bardzo ciekawy film...polecam. a zzaraz pójde spać...Na noc:)
Kolejna bezsensowna notatka...
07 marca 2008, 15:53
No więc na prośbę Pani Anny podaje ponownie mojego e-maila: andzia0010@buziaczek.pl to jest mój prywatny e-mail...A wracając to nic sie nie poprawiło...dziś właśnie napisałam do piotrusia...tego ze szkoły co mi się podoba...on jest kochany...ale nie odpisał:( dlaczego nikt mnie nie chce...?czy to przez Tricho?...a w klasie nic sie nie zmieniło...ale jakos nie przeszkadza mi to tak bardzo jak kiedyś...A wracając jeszcze na chwile do komentarza Pani Anny...oczywiście ma Pani racje ciągle rozmawiają o fryzurach co mnie bardzo krępuje...robia nowe sobie umawiaja się do fryzjera a ja?...ja jak głupia udaje że nie słysze albo im przytakuje...ale to jest nie do zniesienia już...jest coraz gorzej na moim łebie...a coraz bardziej zależy mi na Piotrusiu...Co mam zrobić żeby zauważył mnie?...żeby chciał pogadać chociaż?...zapoznać się...?...wiem że nie moge go zmysić...to tylko od niego zalezy ale chce żeby chociaż mnie poznał zobaczył jaka jestem a nie jak wyglądam...ja tez mam serce i uczucia..przeciez też mam prawa do normalnego życia i miłości...jutro dzień kobiet a nikt o mnie nie pamięta...rozumiem ich:(
eee....
03 marca 2008, 19:02
Nie...jeszcze siedze w gimnie w drugiej klasie.jeszcze sie bedę męczyła przez następny rok.Ale dzisiaj tak strasznie w szkole nie było ale nie najlepiej.postanowiłam nie przejmować sie tym...Byc moze nie podobam się im ja byc może nie podoba im sie mój styl i być może ja do nich nie pasuje ale mnie juz to wali. nie będe chyba robiła sonie nic z tego.jeżeli ma im ulżyć to niech gadają. ja poznam kiedys prawdziwych ziomków.ale na to przyjdzie czas a jak na razie bede się jeszcze męczyc z tymi idiotami. Nie chce mi się teraz pisac.może napisze coś jeszcze dzis ale nie teraz.pozdro wam kochane ziomalki:P
mi nie jest łatwo to powiedzieć...
02 marca 2008, 23:40

Wiele osób pisze w komentach zeby powiedziec im otwarcie że nie życze sobie by tak na mnie mówili. Ale ja tak nie potrafie....co mam im powiedzieć "nie mówcie tak na mnie bo sobie nie życze"???? tym bardziej tak będą mówić. oni nie są tacy że przestaną. to idioci. w tamtym roku kurtke mi potargali.poszłam do wychowawczyni to teraz boją sie dotykac moje rzeczy bo mówią że "zaraza"...czemu ja mam tak przejebane? no czemu ja?? coś mi się wydaje że nikt kto czyta mojego bloga nie ma tak jak ja.że jestem jedyna...wiele osób myśli pewnie czytając to że jakaś pojebana. być mmoże ale źle mi z tym. chce byc taka jak reszta.chce miec znajomych a nie wrogów.przyjaciół chce mieć.a nie tak jak teraz wszyscy wrogo nastawieni do mnie.nie moge się doczekać kiedy będzie wiosna...już niedługo kupuje nowe buciki,bluze z kapturem i czapke...mmm...kurwa nie potrafie odgonic mysli od pierdolonej budy.cały czas słysze przezwisko...ja już tak dalej nie moge...nie potrafie...chce się zmienić...ale nikt we mnie nie wierzy..jestem sama...bez nikogo bliskiego...jest blisko-muza...nic więcej...nie potrafie im tego powiedzieć że nie chce..że juz mam dość przezwiska...jak mam powiedzieć?...a jak oni zaczną bardziej?...i gorzej?...Boże ratuj...

Koszmar....chcę zapomniec o nim...
02 marca 2008, 13:55
Dziś śnił mi się największy koszmar....Jak już w wielu notatkach pisałam to moje szkolne przezwisko. A jak ktoś nie wie napisze jeszcze raz ale to dla mnie trudne jest...no więc to przezwisko to "demon"...nie cierpie tego...ale dziś śniło mi sie że stara kumpela która nawet mogła być przyjaciółka ale nie była nią w autobusie szkolnym wołała mnie po tym przezwisku...jak nie reagowałam to wołała "andzia" to pytam co a ona "demon no choć tu". Jak ja nie cierpie tego...wiele razy jak w szkole słysze to przezwisko nie wiem co mam z sobą zrobić.Kiedyś całe 7lekcji słyszałam tylko to...wtedy na ostatniej przerwie gdy szłam korytarzem myślałam "nie.dłużej teo nie wytrzymam.jak będe w domu wezmę sznurek i pójde do lasy.tak już dłużej byc nie może....to jest juz do przesady.to juz trwa dwa lata.nie wytrzymam tego.mam wszystkiego dość.będę miała święty spokój..." ale później uświadomiłam sobie że jak to zrobie oni będą się cieszyć a moja rodzina nie. moi starzy będą siebie obwiniać.coś mnie zatrzymało.coś mi nie pozwoliło.i dlatego jeszcze jestem na tym świecie...nie wiem dlaczego ale jestem bardzo przywiązana do mojej starszej i do sior...moja siora wyprowadzać sie będzie we wrześniu ale ja nie chce...ja chce mieć ją przy sobie nie wiem czemu ale chce.zawszw jak przypomnę sobie że wyprowadzać się będzie łzy same lecą. myśle sobie "musisz sie usamodzielnić.przecież ona ma swoje życie a ty swoje. dlaczego jesteś taka głupia i beczysz? weź się uspokuj i przestań beczeć...!" Może sie wyprowadzić ale chce miec przyjaciółki tak jak wiele osób innych...dlaczego ja jestem jakaś inna? przez tą chorobę? to przecież nie mój wymysł żeby zachorować na nią.ja chciałabym wyzdrowieć a nie...moja kumpela z ławki uważa mnie za "przyjaciółke" ale ja ją nie. ona jak spotyka sie z tymi co mnie przezywają od razu dołancza do nich i ona wtedy mnie też przezywa...ja już tak nie chce...:(
Dlaczego?...
24 lutego 2008, 15:41
Cały czas zastanawiam się dlaczego jest tu tylu sympatycznych osób które mnie rozumią...nie znam żadnej osoby w realu żeby kiedykolwiek mnie zrozumiała...Przez to że nikt znajomy mnie nie rozumie nawet rodzice znalazłam swój inny świat. Taki świat w którym jest wszystko idealne w którym jest jedna osoba kóra mnie rozumie.Wymyśliłam nawet dla niej imie i nazwisko...A nawet wygląd. ona zawsze mnie rozumie i mi pomaga i podtrzymuje mnie na duchu. Ale również osoby które czytają mojego bloga również mnie podtrzymują na duchu. Nigdy nie myślałam o pisaniu bloga. Zawsze myślałam że nie umiem pisać pamiętników,blogów itp itd. Ale któregoś dnia postanowiłam napisać bloga i jak na razie widze dobrze mi idzie. Ale faktem żę ktoś znajomy mógłby przeczytac tego bloga się nie przejmuje. Oni i tak prawie wszystko wiedzą. To ich sprawka że mam depresje,że trafiłam do trzech psychologów i do jednego psychiatry. Wiem pomyślicie że jestem jakaś głupia ale nie. Do niedawna też tak myślałam ale gdy dowiedziałam się że to co robie to choroba (Tichotillomania) i że tyle osób na nią choruje już prawie od 20 lat to najpierw zaczęłam płakać i myśleć "to nieprawda...to nie może być choroba.To tylko głupie przyzwyczajenie. Dlaczego ja?..." i beczałam.Jak na razie boje się tego powiedzieć mamie że to choroba i że nie ma na to lekarstwa. Wczoraj powiedziałam o tym cioci do której mam choć troche zaufania iprosiłam żeby nie mówiła mamie ale jak ją znam powie. Ale później nie wytrzymałam powiedziałam siostrze. Nie przejęła sie tym tak jak ciotka. Ciotka tylko powiedziała "nie stresuj się" i poklepała mnie po głowie. taa nie stresuj się. ciekawe co ona by zrobiła jakby miała chorobe an którą nie ma lekarstwa. Choć kilka osób wyleczyło sie z pomocą psychologa i psychiatry. Ja mam lekarstwa ale wogóle ich nie zażywam bo zaraz po nich śpie.Nie  mam zamiaru osobiście spotykac się z psychologiem.I mam do was prośbe wielką.Jeżeli macie e-maila do jakiegos dobrego psychologa to prosze podajcie mi go.Ja musze sie z tego wyleczyc. To juz trwa prawie dwa lata.Licze na Was.
Moja wielka tajemnica.....:(
22 lutego 2008, 16:03
Ehh nie łatwo mi o tym pisać...tak jak wiele razy wspominałam w notkach że jestem wyśmiewana w szkole...teraz sie odważyłam wkońcu to napisać...o tym że to choroba dowiedziałam się właśnie przed 10 minutami od napisania tej notki. choc ona trwa juz od ok.2lat teraz dowiedziałąm sie prawdy. dowiedziałam się że chora jestem na Trichotillomanie. czyli wyrywanie włosów(z różnych okolic ciała - w moim przypadku z głowy:( ) więc od jakiś dwóch lat cierpie na nią...ale dopiero dziś odważyłąm się w google wpisać "wyrywanie włosów"...znalazłam tak informacje i zdziwiło mnie że tak wiele ludzi na to cierpi...zaczeli od 2 roku życia(niektórzy) i nie dadzą rady przestać choć mają teraz dorosły wiek...38lat jedna kobieta ma która nie poradziła sobie z tym do końca...dla mnie były okropny czerwiec 2006 początek czerwca gdy zaczęłam wyrywać włosy...byłam już u trzech psychologów i u psychiatry ale zrezygnowałam ze wszystkich bo...bo psycholodzy mówili: "pierwszy raz sie z tym spotykam...nie wiem co to może byc...poszperam w papierach...może uda mi się cos znaleść." a psychiatra podał leki przez które w  szkole spałam...miałam przez to złe oceny...może jest ktos kto czyta mojego bloga i który cierpi lub cierpiał na tą tragiczną chorobę? prosze o kontakt bardzo: mój e-mail andzia0010@buziaczek.pl . w szkole naśmiewają się że jestem łysa choć tylko u góry mam mało i krutkie...boże przecież to nie moja wina to choroba nie z mojej winy jest.. tą ksywką o której wspominałąm w ostatniej notce to...:( "demon" nie cierpie jej!!!! jestem załamana po przeczytaniu forum...o tej chorobie...teraz się odważyłam to napisać...mam dość tych kłamstw...tych spojrzeń na moją głowe...tych wyzwisk...tego braku zrozumienia...chce miec kogos komu moge to powiedziec...wszystko...bez wyjątku...mam trzech przyjaciół prawdziwych pierwszy to ten blog,drugi to hip hop i rap a trzecia to bardzo mocna herbata...mam nadzieje że będę miała czwartego...człowieka...prawdziwego przyjaciela...czemu to wszystko napisałam? nie wiem...może juz tego nie wytrzymałam?...nie wiem...
A mogło być wszystko inaczej...inne...
20 lutego 2008, 23:51
całe moje życie mogło być inne...Jakbym się tylko postarała dawno temu...ale jak widac wybrałam nie tą droge co trzeba...wybralam złą...jakbym poszła inną drogą tą lepszą wtedy w szkole może by mnie szanowali...może w domu inaczej starzy by na mnie patrzyli...może miałabym kogoś bliskiego,przyjaciela...może miałabym wkońcu swojego pierwszego faceta...szczerze gdybbym miała teraz faceta traktowałabym go inaczej niż inna która miała już wielu...byłabym wtedy całkiem inna...ale dlaczego faceci patrzą na wygląd a nie na serce?...ale że wybrałam złą drogę wszystko idzie nie tak jak trzeba...wszystko idzie w przeciwną stronę tą złą...w tą w której nie opuszcza mnie dół,łzy i inne przykre rzeczy. ale jaki błąd w życiu popełniłam taki wielki że spotkała mnie taka kara? w szkole boje się na lekcji zgłosić bo zawsze słysze to przezwisko...nie cierpie go...próbowałam się przyzwyczaić do niego ale nie potrafie. ja nawet nie potrafie sie przed nimi bronić...zawsze jak słysze to przezwisko udaje że nie słysze...ale i tak nie dają za wygraną...oni boją się że jak ich dotknę przez przypadek czy ich rzeczy to że jakąś zaraze dostaną...ale co ja im zrobiłam?...ciągle zadaje to jedno pytanie...co ja im zrobiłam że mnie tak znienawidzieli?...to już jest ponad moje siły...jedynie co podtrzymuje mnie na duchu to jedynie mój kochany hh i rap...bez niego życie jest inne ale wystarczy że kilka kawałków przesłucham zatrace sie w muzyce, wyobraże sobie jak mi przyjemnie to wtedy lepiej mi jest. i jeszcze w dodatku od jakiegoś czasu jak jest ze mna naprawde marnie pije bardzo mocną herbate...jak juz kiedyś pisałam działa na mnie jak narkotyk możliwe że nie tylko na mnie. jak zrobie kilka łyków czuje ulge...jest całkiem inaczej...moje życie wydaje mi sie bezkonfliktowe,takie w którym nie liczy sie nic tylko ja...i dlatego pije ją częściej bo tam jest dobrze nawet bardzo dobrze...ale może nie poradziłąbym sobie z moim narkotykiem i muzyką hh i rapem?...kto wie co by się już dawno wydarzyło...a w szkole nie umiem sobie z nimi poradzić nie umiem sie bronić...:(
tyle złego mnie spotkało a teraz Ty mnie...
19 lutego 2008, 22:41
dziś kolejny dół...mam już tego dość...czuje się niekochana,niepotrzebna i wogóle inna...w szkole dziś znów poniżania...w domu siorka dostałą mp3...nie dała mi nawet posłuchać ani dotknąć...ale co ja mam?...starą wieże na kasety i radio...nawet nie mam gdzie płyt słuchać...prosiłam starszych o bumboxa....i gówno z tego...jedynie co oni mogą mi dac to tylko w pysk...mi zawsze się obrywa chociaż nie zawsze jest moja wina! mam tego poprostu dość...prosiam dziś starszą o mp3 chodźby takie za 7dych ale ona tak mnie słuchała że zasnęłam na stołku ale dosłownie spałam.ja nic nie mam...no mam jedynie muze...dziś ona tylko mnie na duchu trzyma i odgania odemnie te mysli...moja kochana muza hh i rap...Kocham Ją... dziś poszłam do kąta i beczałam jak głupia...chociaż minęło już 4lata ja dalej pamiętam i coraz bardziej tęsknie...tęsknie za dziadzdiusiem...tak bardzo mi go brakuje że wiele razy chciałam popełnic samobójstwo by pójść do niego i być przy nim...kocham go bardziej niż rodziców on zastępował mi zawsze tate i nawet nieraz mame...zawesze byłam z nim a on mnie zostawił...no jak zwykle beksa ze mnie już rozkleiłam się i becze...tak bardzo chciałabym mu powiedzieć jak mi źle...co się dzieje w szkole i w domu.tak mi go brakuje że nie wiem co mam robić...gdy patrze na zdjęcie moje z komunii...na którym byłam z nim...wtedy tak bardzo chciałabym cofnąć czas do tych pięknych dni kiedy on był zawsze przy mnie. ale kiedy zachorował na raka ja byłam zawsze przy nim zawsze mu podawałam co chciał...siedziałam przy nim...nawet kiedy rano szłam do szkoły w połowie drogi zawracałam i szłam do niego...wtedy byłam przy nim. ale kiedy nadszedł 24 luty 2004r około 2 godziny w nocy obudziłam się...zaraz przyleciała babcia z ciotką z wiadomością że dziadziuś mój kochany nie żyje...zanim przyjechali zabrać go cały czas siedziałam przy nim i błagałam go słowami "dziadziuś jeżeli mnie kochasz to obudź się. słyszysz?... jeżeli mnie kochasz to obudź się" to były słowa które cały czas powtarzałam. nigdy nie zapomnę jego zawsze uśmiechniętej twarzy nawet nieraz w trudne dni swojej choroby się uśmiechał...Tak bardzo tęsknnie i Kocham Cię dziadziusiu! tak bardzo mnie wszystko boli tak bardzo dżo mnie złego spotyka a Ty mnie zostawiłeś...dlaczego?...czemu mi to zrobiłeś?..TBCKD...:* :'( tyle złego mnie spotkało...
To jest bez sensu! aaaa!!
15 lutego 2008, 16:12
Wczoraj pisałam o dziewczynie chora na sepse która mieszka niedaleko mnie....dziś ię dowiedziałam że ta choroba ją zabiła...ona zmarła wczoraj wnocy! Boże! Ona miała zaledwie kilka lat...9lat....to jeszcze dziecko było! a jej brat który dwa lata temu wyszedł z gimnazjum tez zachorował na sepse...zemdlał w szkole ale ich reakcja była natychmiastowa...zawieźli go do szpitala podali szczepionkę i wyzdrowiał. miał szczescie...współczuje rodzinie tej dziewczyny...co oni tam teraz przeżywają?...ta choroba wogóle nie ucieka mi z głowy... cały czas o niej myśle...boje sie że zachoruje na nią...dziś wychowawca powiedzałą nam że większe prawdopodobieństwo zachorowania na sepse maja dzieci,młodzież i starsi po 65roku życia ale dodała że ci co pal i piją jeszcze większe a ja paliłam papierosy...było ich kilka już...boje się...bardzo prosze przysłać mi na mój mail objawy tej choroby...mój mail to  andzia0010@buziaczek.pl  błagam prosze mi przysłac objawy jej ja juz o niczym prawie nie myśle...będę patrzyła do skrzynki na wiadomość...
Sepsa (?) Dlaczego?
14 lutego 2008, 20:03
Dowiedziałam się dziś że w wiosce obok mojej jest chora dziewczyna na sepse...Chorowała przez 2 lub 3 miechy na głowe czy coś...leczyli ją później muśleli że to grypa lecz teraz wiedzą już na 100% że to ta choroba...choroba śmierci czyli sepsa...niby mieszka w wiosce obok ale nie tak blisko choć nie daleko ale bliżej jest mój gimn...ale na szczęście ona nie jest z mojego gimna...ona dopiero chodzi do klasy 2 podstawowej...ale jej sąsiedzi chodzą z nami do gimnazjum...i byc może ktoś w szkole jest zarażony...ta dziewczyna przyjechała z Anglii....byc może z Anglii ściągła tą chorobę do nas...Oni powinni szkołe zamknąć ale powiedzieli że jej na razie nie zamknął i żeby nikt nie panikował...taaa łatwo mówić im oni już swoje lata przeżyli a my? mamy kupe życia przed sobą,mamy marzenia...ha! ale może jednak nikt chory nie jest ze szkoły?...trzeba być dobrej myśli:) Zaczęłam o wszystkim teraz inaczej myślec inaczej na wszystko patrze...tak jakoś doroślej. zaczęłam się zastanawiać nad dalszą nauką...zawodem...a nawet przyszłej rodzinie i mam nadzieje że nie przyjdzie jakaś sepsa i mi nie zniszczy moich marzeń...
Co za bezsens...poprostu żałosny typ...
07 lutego 2008, 19:05
no więc...Rafał ten mojej siostry facet z neta z którym zerwała uczepił się mnie...pisał że moją siore przestaje lubić a mnie coraz bardziej zaczyna. ja nie chce go!!! napisałam mu że ja nic do niegoo nie czuje i ze nic z tego. on że wie...ale ja nie chce go! On był jak to on mówi BYŁ gejem...był? co za śmieszne...był... haha gejem jak się już jest to od urodzenia i do śmierci! a nie że był...on nim dalej jest a teraz sie jeszcze mnie  uczepił. jak mam go spławić? nie potrafie i jeszcze w dodatku wczoraj powiedział mi że ale to dosłownie tylko że napisał tak "musze ci coś powiedzieć...o łukaszu...bo on poprostu ma cie gdzieś. przepraszam ale musiałem to napisać bo ktoś musiał i jeszcze znalazł sobie dziewczyne. a brzydka jak chuj. i co o tym myślisz? co wywnioskowałąś?" to jego słowa. co ja miałam zroić.? napisałam mu że łukasza mam gdzieś że nie obchodzi mnie on ani to co robi aon tylko odpisał że ok. ok to ok. jaki on jest żałosny...nie chce go ja chce Piotrka ze szkoły...n jest inny niż te żałosne typy z neta. do Piotrka jeszcze nie zagadałam...o ja idiotka...nie potrafie...szczerze? nie miałam nigdy faceta O! i wydaje mi się że nie chce mieć chociaż...nie na razie nie chce bo i tak mnie nikt nie chce. wiec ja mam się starać? o nie. ja chce miec przyjaciół a nie faceta. facet do szczęścia mi jest nie potrzebny a przyjaciele tak...tylko ich brak...:( ahh.....
Nie przespana noc :) a później bóle...
07 lutego 2008, 18:50

Pierwszy raz w życiu...nie spałam całą noc....Siedziałam na kompie. Jak głupia wpatrywałam się w monitor...bez sensu...nic ciekawego nie było...chciałabym iść na całą noc na jakąś impreze ale gdzie?... nie ma do kogo...więc siedziałam...spać mi sie nie chciało...czekałam tylko na słońce...lecz go nie było widać...więc dalej siedziałam...gdy już słońca wstało zeszłam po schodach na dół do mamy. zdziwiła sie bardzo bo od początku feri spałam do 16 i dosłownie do 16. nic mnie nie potrafiło dobudzić. ale dobra...słyszałam kiedyś że baaaaardzo mocna herbata działa jak narkotyk. poprawa humor, nie czuje się wtedy nic i jest się szczęśliwym. więc zdobiłam sobie. mały kubek z gorącą wodą i trzy torebeczki herbaty. mama zdzuwiona po co taka mocna powiedziałam jej że po niej nie będzie mi sie chciało spać. więc uwierzyła jak głupia. wypiłam. patrzyłam jak nienormalna do okna co dwie sekundy jakbym na kogoś czekała...to przez herbate...później zrobiłam drugą mocniejszą...wypiłam...tym razem jakieś omamy a że pierwszy raz piłam taką mocną to mnie cholernie łeb bolał i brzuch. mama się kapła że to przez herbate. a myśle co tam fajnie sie czułam po pierwszej. przyjemnie tylko  to okno co dwie sekundy. ale wogóle było git. myślałam sobie ze jużnigdy nie wezmę herbaty do ust ale teraz sobie myśle że będę piła ją intensywnie. taką mocną. po prostu chce mieć fajne uczucie. nie można Go czyli tego uczucia opisać, trzeba samemu sprawdzic. ja się juz przekonałam. było mmm jakby to ująć...nie potrafie ująć tego trzeba samemu się przekonać.... 

Mój @
06 lutego 2008, 01:39
W razie jakiś pytań zostawie swój prywatny @.    andzia0010@buziaczek.pl  no... a na te co dostałąm postaram się odezwać... odpowiem na wszystkie przysłane mi pytania na skrzynke moją. a tak wogóle to napisze co tam u mnie słychać. No więc Łukasz się nie odezwał, Rafał się odezwał, doła już prawie nie mam ale czuje że jak Łukasz sie odezwie spowrotem go złapie. Ciągle wymyślam przedziwne historie które chce żeby się kiedyś spełniły ale niektóre jak na końcu nie chce mi się wymyślać kończą się tragicznie. Ale dobra. Stałam się inna teraz. Bardziej odważna ale czuje że jak wróce po feriach do gimna to spowrotem będę jak myszka pod miotłą... Dziewczyna która odezwała się do mnie na czacie,która uważała mnie za przyjaciółke, mści się bo ją olałam. Ona myśli że wirtualnych znajomych uważam za przyjaciół. Ha to się grubo myli! dobra ja lece spać. Snów czarnobiałych bo są zajebiste i rzadko się takie zdażają! ha!Piszcie na @ jak coś
A teraz wkońcu...o mnie...
31 stycznia 2008, 01:14
Mam napisać coś o sobie...hmm...a co ja wogóle wiem o sobie?...Wiem tyle,że nie mam przyjaciół,których bardzo mi brakuje...Potrzebuje teraz kogoś...Wiem jeszcze że mam cholernego pecha w życiu.Że jestem brzydka,głupia,wkurzająca,beznadziejna...Nie chodze na imprezy...O dyskotekach nie powiem bo w tamtym roku jak byłam i zobaczyłam faceta który bardzo mi sie podobał że tańczył z inną a mnie nawet nie zaóważał przestałam chodzić  na dyskoteki.Pomimo że on wyszedł z gimna. Jestem pojebana...Stuknięta...A z dobrych rzeczy o mnie wiem tyle,że lubie ryzuko,adrenaline,sport,muzyke. Ale wróćmy do poprzedniej rozmowy. Ciągle mam doła...naprzykład teraz...Cos jeszcze? hmm...lubie sobie czasem papierosa zapalić ale czasem...tylko jakoś ciągnie mnie żeby trawki spróbować ale nie mam skąd wziąść chociaż jest od kogo ale nie wiem czy naprawde tego chce...NIe cierpie siebie jestem beznadziejna,nudna. Głupia! Nudna! Fuj! brzydze się sobą! Teraz sobie uświadomiłam dlaczego łukasz i Rafał olewają mnie! Uświadomiłam sobie tez dlaczego nie mam nikogo bliskiego! Kto by chciał słuchać tego! Kto by chciał mnie znać? Czasami myśle,że nie mam po co żyć! A może nie jestem taka zła jak pisze?...Nie wiem musiałby ktos sprawdzić ale czy opłaca się ryzykować? Jak by się znalazła taka osoba to zostawić GyGy w komentarzu ale wątpie...Przecież nudna jestem jak cholera.Takie głupoty piepsze na tym blogu że nie wiem czy wogóle jest jakaś jedna osoba która to czyta...Ale jak juz ktoś to czyta to dzięki że poświęcasz kilka minut żeby przeczytać te głupoty...Może i głupoty ale niestety prawdziwe...ten blog prowadze na faktach.No więc jeszcze raz dzięki i zostaw komenta prosze żebym wiedziała że Ktoś to czyta. Że nie pisze na marne.Chociaż pisze dla siebie...No ale...
Noł sens:( :'(
31 stycznia 2008, 00:58

Dawno nie pisałam,ale po tym jak dowiedziałam się o Łukaszu prawdy a przy okazji o Rafale zamknęłam się w sobie...Sięgnęłam po książki,zainteresowałam się poezją...Przy kompie mało co siedziałam...Straciłam wiare we wszystko...Mam dość wszystkego.Te ciągłe ich kłamstwa,olewka,szlabany ze strony starych....Wogóle nie mam ochoty na nic.Straciłam sens życia.Jeszcze jak był Łukasz to wierzyłam,ze mam dla kogo żyć,istnieć...A teraz?...Dowiedziałam się wiele,aż za wiele...Kim był Rafał, co się działo z Łukaszem...Nie moge napisać bo to nie powinno nikogo obchodzić,uszanujcie prosze....Łukasz miał od jakiegoś czasu dziewczyne inną oczywiście...Rafał miał cały czas dziewczyne...Oszukiwał moją siostre...Ona dała sobie spokuj z nim...a ja?... mi ciągle zależy...nie tylko na Łukaszu ale także na Rafale...Co ja w nich widze? czy ja mam klapki na oczach że nie widze że oni mają mnie dość?...Jestem głupia...Nienawidze siebie...Ale o sobie to w innej notatce...byc moze w następnej.

Mój jeden z ulubionych wierszy:

Straciłam Jego,

NIe ma już NAS

Chcę wszystko naprawić i cofnąć czas

Nie popełniać błedów

szczęśliwą być

To juz nie wróci!

Nie ma co kryć!

czekam tylko na ten dzień...

gdy teraz los odwróci się,aż wyrok Śmierci da mi Bóg

pierwszy będzie mój ruch.

 

Lubie ten wiersz ale dlaczego?...Nie wiem...Rafał nie wie że siostra powiedziała mi o zdradzie Łukasza i że on idzie z NIĄ...Łukasz też myśli że ja nie wiem...rafał zapytał sie mnie czy Kocham jeszcze Łukasza...Napisałam,że TAK bo to prawda...on odpisał AHA...zapytałam czemu pyta a on że tylko tak nie dawałam za wygraną chciałam żeby mi to napisał ale powiedział że Łukasz musi mi to powiedzieć/napisać...ale jakos nie mam okazji nawet z Łukaszem popisać...nie mam z nim kontaktów..Szczerze? Dupek z niego! ale dalej go.....Kocham....:( jak on mi to mógł zrobic?...Poczekam na jego wyjaśnienia...

Data która będzie trudno zapomnieć...:(...
24 stycznia 2008, 17:07

Dziś 24.01.2008r.... Urodziny Łukasza. ale to szczerze mówiąc nie jest najlepszy dzień.wczoraj około24 ażdo późna moja siora rozmawiała na czacie z Rafałem...dziś Rano dowiedziałam sie czegoś co mną bardzo wstrząsnęło. Powiedziała mi że Łukasz znalazł sobie dziewczyne...nie mnie - inną. Myślałam że umre na zawał. Nie mogłam się w szkole skupic cały czas słysze jego głos, widze go i nadal pamiętam co mi pisał...Uwierzyłam mu, ufałam jak nikomu innemu. Zburzył całe moje zaufanie. Mówił mi że boi sie że go dziewczyna zostawi. ja bym tego nie zrobiła. on to zrobił. zostawił mnie. Będzie ciężko mi się pozbierać. "Co mam robić? Krzyczeć? Płakać? Nie potrafie. NIe potrafie robic tego co chce..." jakbym dziś w szkole nie była to wyła bym w poduszke...Tak mu zaufałam że nie wiem czy kiedykolwiek komukolwiek będę w stanie tak zaufać jak jemu a on po prostu mnie zdradził. może lepiej?...może nie byłam taka jaką by chciał?...Nigdy nie zostawiłam faceta mimo ze on był drugim...ten pierwszy zostawił mnie bez żadnego wytłumaczenia,pogodziłam się z tym, a teraz Łukasz...ciężko mi...nic bym nie powiedziała gdybym go zdradziła. mimo że podoba mi się Piotrek to i tak nic nie świadczy o zdradzie. bo nawet nie umiem zagadać do Piotrka. Krępuje się. nie jestem taka odważna za jaką się uważam.musze sie teraz pogodzic o stracie Łukasza...musze zagadać do piotrka...albo nie..."Zawsze byłem sam i nie chce żadnych zmian...bo ich się poprostu boję..." słowa piosenki...Piotrek i tak by mnie nie chciał. wiem to.nikt mnie już nie chce zostawiają mnie..."Kiedy wszystko zaczyna się walić,najlepszą rzeczą jest PRZETRZYMAĆ!" ale czy mi się uda przetrzymać?... NIe...nie uda mi sie. za dużo upadków jest w moim życiu.za dużo sie dzieje.Łukasz mnie zostawił choć niby ytrzymał ze mną miesiąc i 6 dni. tylko...

"Jest ktoś,co mi skrzydła rozwija i ktoś kto mi skrzydła pęta;jest ktoś,co mi oczy zakrywa i ktoś,co światło ciska;jest jakaś ręka święta i jest dłoń inna,przeklęta;jest Szczęście,co się ze mną mija i Nieszczęście,które mnie tuli..."

moja,siorki,Rafała i Łukasza miała być piosenka ta: "Kiedy z serca płyną słowa uderzając z wielką mocą. krążac blisko wśrót nas ot tak dając chętnym szczere złoto...       I dlatego lubie mówić z Tobą. I dlatego lubie mówić z Tobą...     Każdy mysli to co myśli,myśli sobie moja głowa  może wkońcu mi się uda wypowiedzieć krótkie słowa... I dlatego lubie mówić z Tobą.I dlatego lubie mówić z Tobą..."

nie toleruje tego!
21 stycznia 2008, 23:40

Nie toleruje tego jak nie wiadomo za co ktoś jest obrażany,poniżany... np. jak różne subkultury. wiele osób nie cierpi emo...a co oni im zrobili? maja swój styl lubią go to ich sprawa a nie kogos komu to się nie podoba.mi tam nie przeszkadzają nawet lubie emo boyów...podobają mi się. ale to nie znaczy że inni są gorsi. ja nie tylko emo lubie (ja emo nie jestem) lubie też metali, chłopaków z długimi włosami, ale zwykłych gostków też lubie:) co komu przeszkadza jaki ktoś inny jest? znam wielu ludzi którym sie takie rzeczy nie podobaja...ja szczególnie nie cierpie koloru różowego, princessek i ogółem barbi. ale to nie  znaczy że ja wyzywam tych ludzi od nie wiadomo kogo przez to jacy są. to ich wybór nie mój. ja mam własny styl i własne zdanie. mnie nie obchodzi mnie kim są. chociaz szczerze powiem że za bardzo nie mam znajomości z tych regionów XD. moim jednym ulubionym zajęciem jest siedzenie na necie, szczególnie czacie i lubie gadac tam z ludzmi podobnymi do mnie. choc szczerze powiem że trudno takich ludzi znajść:P ale ktos sie na pewno znajdzie:D ostatnio poznałam dziewczyne łeee co za potwór cały czas do mnie "skarbie to skarbie tamto" myśle że jakaś lesba :D:D ale nie wiem czy  serio jest. ale jeszcze dobrze sie nie zakumplowałysmy a ona uważała mnie za przyjaciółke...głupie to i chore. ale po jakimś czasie zaówazyłam ze ona wszystkich znajomych mi zabiera :/ na fotka.pl na moim koncie ze znajomych zabrała mi większa połowe znajomych...wszystkim pisała to samo "skarbie to skarbie tamto" wszyscy mieli jej dość:/ ale wkońcu urwałam z nią kontakt troche za ostro ale jakoś się udało choć dalej nie chciała się odczepić i dodam że ona chciała mnie wziąść do kina...nie wiem co myśleć...ja czegoś takiego nie tolerowłam, nie toleruje, i tolerowac nie będe!!

Ciągłe ograniczenia...
20 stycznia 2008, 15:07

Ehh te ciągłe ograniczenia...dziś znów zakaz kompa ale jakoś weszłam na niego...ale starsi nie wiedzą..ale zanim zrobili mi szlaban była awantura oczywiście a podczas niej dostałam w pysk od starszej bo jakby inaczej tylko ja zawsze dostaje moja "kochana" siora nigdy nie oberwała od nich choć jest ode mnie starsza o rok! zakazu nigdy nie ma... to niesprawiedliwa jest! koma tez mi zabierali do czasu gdy założyli neta. teraz strasza ze kompa mi z pokoju wezmą.. hehe... ci starzy...ale oni maja pomysły...ehh żal...dziś coś mam świetny humor...wczoraj wysłałam esa do Rafał po tym bicie..."Tu andzia. i co z tym kompem? dałes sobie z nami juz spokój?" to jego treść...odpisał po 20 minutach..."nie myślcie że nas tak łatwo sie pozbędziecie a komputera jeszcze nie mam. bede miał w poniedziałek ale nie wiem kiedy. właśnie siedzimy (chodziło mu o Łukasza) i rozmawiamy o was. tęsknimy bardzo za wami" a to treśc jego esa odpisałam: "a Łukasz nie ma laptopa?" i już nie odpisał więcej. to jest już żałosne ale co tam. a starzy robili mi jeszcze lepsze zakazy heh nie pószczali na dyskoteki, nie pozwalali robic imprezy urodzinowej (to w tamtym roku)...żałosne co nie? a teraz wogóle przestałam chodzić na dyski. na złość im. mają jednego zakazu mniej. a o imorezie nie wspominam. mam ich w dOOpie O! sami będą coś chcieć pierwsi i jeszcze kasy mi nie chcą dawać co za potwory! aaaa!! a przecież sami mówili że nic mi nie kupią tylko kase dadzą a teraz ani nie kupują ani kasy nie dają. hehe żałosne...aaaa jakoś mi się spać chce...ide się położyć....

Nie potrafie dogadać sie z nikim...
19 stycznia 2008, 22:27
Dziś pokłuciłam się ze starszą, babcią, siorą a ze starszym to juz od wigilii sie nie odzywam. po prostu nie umiem się z nimi dogadać. juz lepiej sie dogaduję z obcymi...np. na czacie. to jest dużo łatwiejsze choć ich nie znam. kurde ja nawet teraz tak myśle i nawet siebie dobrze nie znam. co chwile cos odkrywam, czegoś się ucze a co dopiero o starszej albo o kimś innym?...Dzis miałam jakiś napad agresywności. Byłam strasznie agresywna miałam ochote ich wszystkich jakby to powiedziec łagodnie...hmmm.... roztrzaskac o! roztrzaskać! a przy okazji siebie...a skąd ta agresja się we mnie dziś wzięła i to jeszcze taka to nie wiem...może za długo ją w sobie tłumiłam?..aż w końcu nie wytrzymałam?... nie wiem ja nic nie wiem...co sie ze mną dzieje? dlaczego jestem taka...dziwna...? nie umiem z niczym sobie poradzić...jestem taka bezradna...nie potrafie sobie pomóc...nie potrafie pomóc innym...jak widać nic nie potrafie...chce się zmienić ale nie potrafie...chce się dogadywać normalnie z kazdym a nie na każdym kroku się kłucić...nie mam juz siły na dalszy ciąg tego wszystkiego...tylko co mi pozostaje to muza, jakieś książki oparte na faktach tylko już nie mam pomysłów nha nowe bo nie znam tytułów ani autorów...ale moja ulubioną książką opartą na faktach jest "Pamiętnik Narkomanki" Barbary Rosiek. czytałam ją ze sto razy i zawsze jakaś łza mi leci gdy czytam że akurat w dzień 3 maja (kurde moje urodziny) umiera Marzena...ale trafiła ze w moje urodziny...To piękna książka jak dla mnie...a jak ktos inny o niej sądzi to juz nie moja sprawa...a na chwile zmieniając całkiem temat no więc chce poinformować że łaskawie Rafał przesłał mojej siorce bita a później mi. tem bit to było coś w stylu: "jestem i jeszcze żyje  i masz mnie nie zdradzać..." przynajmniej ja tak to odebrałam i moja siora podobnie. nie wiem co on sobie myśli...czy on jajca sobie robi czy co?!... i teraz juz cisza...a już myślałyśmy z siorą że zapomniemy o nich o Rafale i Łukaszu a tu wszystko Rafał zepsuł puszczając bita...dobra wracam do tamtego tematu bo po co sobie humor psuć? no więc lubie też książke: " My Dzieci Z Dworca Zoo" a co ja tak wogóle do książek przeszłam? rozmarzyłam się i tyle tak lubie te książki że teraz rozum mi odebrało...i jeszcze ten bit od Rafała...Całkiem zbiło mnie z normalnego myślenia...nic juz na razie nie napisze bo nie mam łba juz. ide spać... dobranoc o!
zmieniłam się dużo...
18 stycznia 2008, 22:37

Oi zmieniłam się dużo,zmieniłam... Dawniej byłam inna...Może lepsza dla innych ale teraz jestem lepsza dla siebie...Teraz jestem odważniejsza a dawniej cicha jak mysz...Co mnie zmieniło?... Nie wiem może ta cała moja sytuacja?... Nie wiem... Dawniej w szkole byłam średnią uczennicą bo nigdy nie byłam kujonką, a teraz?... Teraz jestem słaba...bardzo może to dla mnie dobre nie jest no alw sie zmieniłam. Właśnie wczoraj dostałam pierwszą w moim życiu uwage (!) treści jej nie znam ale wiem za co ona była. a była za to że nie zostałam po lekcjach poukładać krzeseł....tak jakby sami za soba nie umieli...bleee...ale dobra mogłam zostać ale miałam autobus i mógł mi odjechać a wtedy ile...ok 15 km na nogach?... no zlitujcie się ale ja nie mam sił na chodzenie na nogach tyle km...a w szkole jeszcze doszedł mi mundurek (!) i kamery w szkole którego nie cierpie!!! A tak zmieniajac temat dziś z Łukaszem mamy pierwszą rocznice...już miesiąc a jego dalej nie ma...miesiąc "razem" a on od 15 dni sie nie odzywa...i już nie wiem co robic zerwać czy chodzić?... dziś zrobiłam wróżbę :P i powiedziałam sobie że jeżeli wyjdzie od 0% do 54% zrywam , jeżeli 55% do 76& jeszcze na jakis czas zostaje z nim a jak 77% do 100% zostaje zx nim... ale wyszło 24% ale wróżba nic nie daje. wróżby prawdy nie mówią choć czasem wierze przyznaje się ale w ta nie specjalnie...i już sama nie wiem co robić...powiedziałam wszystko koleżance z ławki w szkole i spytałam co mam robić a ona zapytała: "kochasz go?" i ja juz na to pytanie nie umiałam odpowiedzieć...nie wiem czemu...zawsze odpowiadałam zdecydowanie "TAAAAAK!!!" a teraz nie umiałam...czyżbym już go nie kochała? nie wiem sama teraz zadaje to pytanie i dalej nie umiem odpowiedziec na nie...a czy on mnie kocha?... też nie wiem... może tez go gnębi to pytanie?... ja nic nie wiem od 15 dni nie ma kontaktu z nim... przynajmniej ja nie mam...a tak kiedyś mówił ze mnie kocha ze mu zależy...Boże jeżeli to jajca były to ale jestem naiwna! a jeżeli nie?... ciągle gnebi mnie tysiąc pytan na które nie znam odpowiedzi...dobra wracam do poprzedniego tematu bo zaraz doła złapie...no wiec w szkole w tym roku a dokładnie w sobote tydzień temu miałam zawody w tenisa stołowego. już turniej gminny ale do powiatowego się już nie dostałam :P odpadłam od razu tak jak moja koleżanka z klasy :P ale dobre i gminne bo ja pierwszy raz mam takie osiągnięcie :P PIERWSZY!!!!!! Aaaaaa! JUPI!!! ale w szkole nie tylko spotykają mnie przyjemności... ale nic z tego juz sobie nie będę robić mam ich w dOOpie o! moje życie moją sprawa! ale nie wiem dlaczego tak optymistycznie troche mysle nigdy tak nie myślałam. (???) a co tam i tak jest lepiej :D XD ha!

:((((
17 stycznia 2008, 14:58
Szkoła jest dla mnie przekleństwem...już drugi rok w gimnazjum i drugi rok poniżania...za to że wyróżniam się od nich za to że jestem troche inna od nich wszystkich...ledwie to wszystko wytrzymuje, już nawet troche przywykłam do tego, że jestem tzw. "kozłem ofiarnym" (?) ale dlaczego akurat ja? i dlaczego to trwa tak długo?... byc może długo to nie potrwa...ale mam nadzieje, że to tylko gadanie moje...jestem silna choć słaba...a czy ja dużo wymagam? ja chce tylko spokojnie żyć, chodzić do szkoły i nawet sie uczyć...ale sie tak nie da...ciągły strach przed nowymi wyzwiskami, przezwiskami i historyjkami...tak dłużej byc  nie może. musze znaleść odwage i powiedziec im co o tym myśle, ale już dawno chciałam to zrobić ale nie mam odwagi stawić się im...Tylko to jest bardzo trudne, bardzo trudno jest tak żyć, wiem  ze jest wiele osób z podobnym problemem i tylko takie osoby potrafią to zrozumieć... inni przyłączą się do nich...będą razem z nimi maltretować psychicznie a nawet fizycznie (!!!!) innych... każdy żyje przeciez własnym życiem, każdy ma prawo do swoich spraw, do włąsnego stylu bycia, własnych poglądów, i własnego zdania. nikt nie ma prawa tego zabraniać! choć życie przyprowadza wiele niespodzianek...nawet nie mogę uwierzyc że gdzieś to wszystko o sobie napisałam. nikt nie wie tyle co pisze w tym blogu(aaa!) chociaż jestem zadowolona z tego że mogę o sobie gdzieś opowiedziec. nikt nie wie o mnie duzo. tylko tyle ile powinni wiedzieć.a wracając do Łukasza i do Rafała (kolega Łukasza, chłopak z neta mojej siory) dalej sie nie odezwali. chociaż wczoraj Rafał był na necie. nie dał znać... ale nie o nich miałam pisać. miałam o sobie napisać. nie zdradze imienia, nazwiska i wieku, nic z tych rzeczy. Ja mam pecha. zawsze go miałam. "zczęście omija mnie a nieszczęście mnie tyli..." - to prawda...
Kogo wybrać?...
16 stycznia 2008, 21:16
Pomimo że mam "chłopaka" którego poznałam przez neta...nigdy sie nie spotkalismy ale planujemy...podoba mi się inny...Piotrek z mojej szkoły o rok starszy...on to wie że mi się podoba i na każdej przerwie poatrzy się na mnie...troche mi głupio, no ale...tylko że my osobiscie się nie znamy a ja nie mam odwagi do niego zagadać...chociaż nie wiem czy to nie jest zły pomysł chociaż ę z Łukaszem coś się pogorszyło...nie odzywa się od 2 tygodni...nie wiem co robić...nie wiem komu mam to wszystko powiedziec dlatego pisze tego bloga...żeby wszystko napisać co leży mi na sercu i wszystko co złe...wszystko!...no więc nie mam pojęcia co robić...czy zagdadać (TYLO JAK?!?!?!) do Piotrka a Łukasza sobie odpuścić czy może na odwrót? nie wiem...!... kurde jak bym miała bliską bardzo przyjaciółke...mogła by ona mi doradzić ale niestety...nie potrafie drugi raz zaufać...bo boje się że stanie się tak samo...nie potrafie choć bym chciała bardzo i próbuje cały czas...próbuje uwierzyć że tamto nie istniało i ufać...ale tak się nie da...dziwne zawsze to co ZŁE sie pamięta nawet jakby sie chciało zapomnięć ale to co DOBRE się zapomina nawet jakby się chciało pamiętać...to takie skomplikowane...takie dołujące...tak trudno jest stracic przyjaciela a potem podnosić się...tak się nie da...jak juz raz upadniesz później będziesz zawsze upadał...będzie craz trudniej sie podnosić...coraz mniej sił by podejmować kolejne próby aż wkońcu całkiem ich braknie a wtedy...wtedy będziesz zdolny do popełnienia największego błędu w życiu...samobójstwa...samobójstwo tchórzostwo czy odwaga?... moim zdaniem tchórzostwo bo chcesz uciec od problemów od wszystkiego...choć często mam takie myśli ale jakoś wytrzymuje...choć nie wiem jak tak długo jeszcze pociągnę...ale wracając do pytania "kogo wybrać...?" Piotrka czy Łukasza?... Boże pomóż mi tą decyzje podjąć...ja sama nie potrafie...nie potrafie sobie pomóć...nie wiem kogo wole...to trudne...daj mi jakiś znak co robić...błagam w Tobie jedyna nadzieja...
Można tak dalej żyć?...
15 stycznia 2008, 22:11

Rok tenu straciłam przyjaciółkę przez swoją głupotę...od tego czasu nikomu nie ufam...od tego czasu nie mam nikogo bliskiego któremu mogłabym powiedzieć wszystko...wypłakać się kiedy potrzeba...pochwalić się sukcesami...zdradzic największy swój błąd w życiu...nie mam nikogo takiego...coraz bardzej takiej osoby mi brakuje...takiej osoby która mnie zrozumie, nie wyśmieje się, nie rozgada, nie będzie na mój temat puszczać plotek...strasznie odczówam teraz brak tak bliskiej osoby. Przez to właśnie mam teraz największe doły jakie kiedykolwiek łapałam...kurde dlaczego to takie skomplikowane?... jeszcze mój "chłopak" od dwóch tygodni się nie odzywa...wszystko się ode mnie odwróciło...wszystko stanęło przeciwko mnie...ale co ja źle zrobiłam?...to nie moja wina że życie jest takie trudne...czy to ma dalszy sens bez bliskiej osoby?...bez przyjaciela?...czy ja kiedykolwiem zaufam komuś na nowo?...tego nikt nie wie...nawet ja tego nie wiem.."potrzeba wielu lat by odnaleść prawdziwego przyjaciela ale wystarczy tylko chwila by go stracić..." to są święte słowa...teraz sie o tym przekonałam. "jedna minuta smutku zabiera Ci 60 sekund radości" to też prawda...czy to ma jakiś sens dalszy? ja uważam że go nie ma... ale czy jest ktoś kto uważa całkiem inaczej niż ja?... napewno jest wiele takich osób ale ja nie znam ich...chciałabym miec taki optynizm jak oni....lecz mi go brak...nigdy nie przypuszczałam że kiedykolwiek będę aż tak cierpieć...tak że czasem odechce mi się żyć...tych momentów było wiele ale jakoś coś lub ktoś mnie powstrzymywał...wołał: "STOP! CO TY ROBISZ? TAK SZYBKO SIĘ PODDAJESZ?" i jakoś jeszcze jestem tu...może jeszcze los zmieni swój bieg i da mi jakąś nadzieje...którą dawno straciłam...razem z moją byłą przyjaciółką...to ona wystawiła mnie do wiatru pozotawiając mnie na lodzie. moja nadzieja równiez poszła w jej ślady...i jak tu człowieku byc normalny psychicznie?...

"Yesterday,all my trubles

seemed do for away,

Now it looks as  thought they're

here to stay,

Oh,I beelieve in yesterday..."

"Wczoraj zdawało soe,że troski poszły precz

Dzisiaj wygląda,że stale

mam je mieć,

Oh,wierze w miniony czas..."

WIerzyć czy nie?...
14 stycznia 2008, 22:01
Mój chłopak...Łukasz...poznaliśmy sie przez internet...zostalismy parą lecz jeszcze się nie spotkalismy w realu...ale planujmy...Od ok 2 tygodni go nie widziałam i nie rozmmawialiśmy...Tłumaczył wcześniej że go nie będzie bo brat zabiera mu  laptopa...i nie da rady ze mną rozmawiać...koma tez nie ma...:( Jego kumpel Rafał ma zepsuty komputer...I nie mamy teraz od jakiś 2 tygodni kontaktu ze sobą. Ufać mu? Czy to ma dalej sens to wszystko?... nie wiem co mam teraz robić...czy wytłumaczyc mu że to nie ma sensu czy może kontynuować ten związek?...Codziennie rozmyślam co dalej robic ale nie znalazłam jeszcze dobrego rozwiązania...Ale jedno mnie dręczy...czy on mówi mi prawde czy moze mnie "zdradza"?...nie odzywa się...nie daje żadnego znku istnienia i pamięci o mnie...Jak bym chciała żeby ktoś mi doradził co robić dalej...żeby pomógł rozwiązac ten skomplikowany dla mnie problem...którego sama nie umiem rozwiązać...a może jednak on prawde mówi?...jest szczery jak na spowiedzi?...ale czy ufac mu?...a jeżeli mnie okłamuje?...Boże!!! juz sama nie wiem...!co robić?!...aaaaa!!! :(:(:(:(:(
Krok od śmierci?...
14 stycznia 2008, 14:20

14.01.2008r... dzień dla mnie nie zapomniany...Pierwszy w życiu wypadek samochodowy...Jechałam busem ze szczepienia przeciwko żółtaczce...Jechałam już do domu...a tu nagle tylko huk i trzęsienie...wpadliśmy busem do rowu...ale na szczęście nikomu nic się nie stało.Później dowiedziałam się że samochodem osobowym,który w nas wjechał prowadziła kobieta.Wszyscy byli przestraszeni ale ja jakoś w tym dniu byłam bardzo spokojna...nie bałam się,a nawet rąk z kieszeni nie wyjęłam żeby się przytrzymać.siedziałam i czekałam na to co miało się wydarzyć całkiem spokojna.niczym nie przejęłam się, nawet jeżeli był by to poważniejszy wypadek.Ale  na szczęście nikomu nic sie nie stało tylko bus został nieco poturbowany. Kierowca wyszedł sprawdzić szkody ale nic poważnego sie nie stało.Wtedy poczułam że mój Anioł Stróż naprawde nade mną czuwa razem z Bogiem ale Anioła Stróża wyjątkowo mocno poczułam że On jest...Nagle w Niego uwierzyłam.Uwierzyłam jak nigdy dotąd...Po wszystkim dojechałam do domu...ale nikomu nie opowiedziałam o moim Aniele Stróżu. NIkomu...i nie wiem czy komukolwiek powiem...zobaczy się jeszcze...Teraz siedze i rozmyślam co by było gdyby mój Anioł Stróż nagle wtedy mnie opuścił?...może mnie już by nie było?...może bym leżała w szpitalu?...albo może...nie wiem już sama....Ale Anioł Stróż mnie nie opóścił...był cały czas przy mnie. nagle poczułam jego obecność...poczułam że On naprawde istnieje....istnieje dla mnie...dla mnie - niedobrej, złośliwej i głupiej osoby...szczeże nie wiem czy taka jestem ale moim zdaniem niestety taka jestem...próbuje się zmienić,ale marnie mi to idzie...ale kiedys się uda....Dziś byłam....krok od śmierci?...